Spór o gaz w warszawskich spółdzielniach trwa. Kto jest winny i jak zapobiec finansowej ruinie mieszkańców?

O nowych stawkach za gaz mówi cała Polska. Zapowiadane podwyżki na poziomie 50 procent dla wielu tak naprawdę okazały się osiągać wielokrotność dotychczasowych kwot. Z taką sytuacją mierzą się spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe w stolicy.

Szalejące ceny gazu w stolicy

Zaskoczeniem dla wielu były podane do wiadomości kolejnych wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych stawki za gaz obowiązujące od nowego roku. Dotychczasowy rachunek, który dla jednej osoby do końca roku wynosił około 112,00 złotych, teraz może opiewać na blisko 1.000,00 złotych.

Aktualne stawki zatwierdzono w grudniu ubiegłego roku. Wówczas miały to być kwoty o 54 procent wyższe od tych jeszcze obowiązujących. O pierwszych nieprawidłowościach poinformowała wiceprezydent Warszawy Renata Kazanowska, wskazując na rokowania dla jednej z ursynowskich przychodni. Tam wzrost ceny gazu miał wynieść 815 procent. Tego samego dnia Zakład Gospodarowania Nieruchomościami we Włochach, gdzie w dużej mierze lokale to tak zwane mieszkania komunalne, poinformowały, że ich opłaty zwiększyły się o 980 procent.

Przepychanek ciąg dalszy..

W odpowiedzi na niebotyczne ceny gazu zarządcy spółdzielni i wspólnot rozpoczęli poszukiwania winnych zaistniałej sytuacji. Jak informowaliśmy we wcześniejszym artykule, poseł Prawa i Sprawiedliwości Paweł Lisiecki winą za zamieszanie obwinił prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Jego zdaniem doszło do zaniedbania ze strony władz miasta, które nie złożyły odpowiednich dokumentów, poświadczających wykorzystanie gazu na cele mieszkaniowe. To miało poskutkować objęciem lokatorów kolejnych dzielnic stawkami biznesowymi. Z taką interpretacją nie zgodziła się rzecznik ratusza Monika Beuth-Lutyk, wskazując, że do tej pory tego typu oświadczenia nigdy nie były składane.

Do zarzutów Lisieckiego odniósł się również prezydent Warszawy. Podziękował on wszystkim za rady i napomnienia oraz potwierdził słowa Beuth-Lutyk. Podkreślił, że zapis w umowie z dostawcą wyraźnie mówi o dostarczeniu mediów do budynków mieszkalnych. Trzaskowski dodał również, iż jeśli jego wniosek, którego brak jest mu zarzucany, zmieni sytuację obywateli kraju i zapewni bezpieczeństwo ich portfelom, to oczywiście niezwłocznie go przedłoży.

Zarządcy składają skargi, a dostawca mówi o prostym rozwiązaniu

Sam dostawca usługi wskazuje, że taki cennik to wynik wcześniejszych kroków, które zarządy spółdzielni i wspólnot podjęły celem uzyskania niższych stawek. Wiele z nich deklarowało, iż w swoich obiektach posiadają lokale o charakterze biznesowym. W chwili, w której nastąpiło naliczanie nowych stawek, przedstawiciele warszawskich dzielnic nie zgłosili chęci powrotu do opłat taryfowych. W związku z tym dostawca automatycznie potraktował podmioty jako klientów biznesowych.

Jak jednak informuje rzecznik spółki PGNiG Rafał Pazura, nie jest to sytuacja nieodwracalna. Jak przekazał, każda wspólnota ma możliwość zmiany rozliczenia z pomocą oświadczenia przedłożonego dostawcy.