Atmosfera wrze w jednym ze starych budynków mieszkalnych, ulokowanych w sercu Warszawy, przy ulicy Hożej. Stojąc na krawędzi emocji, frustracji i radzenia sobie z kompleksem problemów, mieszkańcy tej kamienicy są zaniepokojeni działaniami swojego prezesa wspólnoty. Szczególnie alarmujące jest to, że niedawno zarząd wspólnoty podjął decyzję o zaciągnięciu olbrzymiego kredytu na przeprowadzenie remontu, który – jak się wydaje – prawdopodobnie nie nastąpi. W reakcji na narastającą sytuację interweniowały już lokalne władze oraz mediator – jedno z miejskich radnych.
Problemy zaczęły się od bitwy o dostęp do miejsc parkingowych. Kilka lat temu mieszkańcy historycznej kamienicy położonej przy ul. Hożej 29/31 byli zmuszeni płacić za parkowanie na terenie, który uważali za własny – ich podwórze. Żądaną opłatę miał pobierać dwuosobowy zarząd wspólnoty. Jednak, gdy sprawa stała się głośna, okazało się, że podwórko, na którego terenie znajdują się miejsca parkingowe, nie jest własnością wspólnoty, ale miasta. W odwecie, zarząd usunął wszystkie informacje o działalności prowadzonej przez mieszkańców na terenie kamienicy.
Teraz, po kilku latach spokoju, sytuacja znów zaczyna się komplikować. Tym razem jednak konflikt dotyczy już nie tylko parkingu, ale całego budynku zamieszkiwanego przez ponad sto rodzin. Jeden z mieszkańców określa obecną sytuację jako absurdalną. Według niego, brakuje podstaw prawnych do tego, aby obecny zarząd wspólnoty mógł dalej pełnić swoją funkcję. Dodatkowo, mieszkańcy mają wątpliwości co do sposobu rozliczeń finansowych, jakie prowadzi zarząd oraz decyzji o zaciągnięciu kontrowersyjnego kredytu i przeprowadzenia niecodziennego remontu.