Choć miała 18 lat, była już babcią. Mieszkanka warszawskiego zoo, tygrysica Ratu, dołączyła do swoich towarzyszy za tęczowym mostem we wtorek, 15 marca.
Dorosłe życie w stolicy
Tygrysica Ratu zamieszkała w warszawskim ogrodzie w 2005 roku. Była wówczas dwuletnią kocicą, która od pierwszych chwil zaskarbiła sobie serca wszystkich opiekunów. Pracownicy ogrodu wspominają ją jako bardzo kontaktową i lubiącą zabawę. Często korzystała z dedykowanych zabawek. Czasem podejmowała udawane polowanie na przechodzących obok wybiegu znajomych z obsługi zoo. Jak każdy kot lubiła też wylegiwać się godzinami w przyjemnym cieniu.
Ratu, spędzając całe swoje dorosłe życie w warszawskim ogrodzie, pewnego dnia została szczęśliwą matką czworga młodych kotów. Choć początkowo wydawała się zakłopotana faktem posiadania potomstwa i zagubiona, okazała się troskliwą mamą dla swoich maluchów. W końcu też doczekała się wnucząt.
Tygrysica miała kłopoty ze zdrowiem
Jednak ukończony osiemnasty rok życia to już sędziwy wiek dla dzikiego kota. Niedługo po ostatnich urodzinach Ratu zaczęła zdradzać oznaki słabnącej kondycji. Zamiast zabawy dużo chętniej poświęcała czas na odpoczynek w swoim wewnętrznym schronieniu. Ostatnie tygodnie już wyraźnie pokazywały, że kocica podupada na zdrowiu, a podejmowane przez opiekunów wysiłki nie wiele pomagały.
Niestety, przeprowadzone ostatnie badania ultrasonografem wykazały, że w organizmie zwierzęcia wystąpiły zmiany nowotworowe na wielu narządach, w tym na wątrobie. Dostojny wiek pacjentki i nie dające zbyt wielkiej szansy na sukces wprowadzonego leczenia, zmusiły opiekunów tygrysicy do podjęcia decyzji o jej pożegnaniu.
Tusinka, jak mówią o niej pracownicy warszawskiego zoo, była wyjątkowym dzikim kotem, który na zawsze pozostawił po sobie ogromną pustkę w sercach swoich ludzkich przyjaciół.