Śmiertelne zdarzenie przed kancelarią premiera – w białym miasteczku doszło do tragedii

Medycy od ośmiu dni strajkują przed kancelarią premiera w Warszawie. W utworzonym przez siebie białym miasteczku pracownicy ochrony zdrowia codziennie domagają się poprawy warunków pracy i zwiększenia wynagrodzeń. O swoich pobudkach opowiadają obszernie podczas codziennych konferencji prasowych i paneli dyskusyjnych. Sobotnie spotkanie przerwano. Ranny w głowę mężczyzna został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł.

Śmierć z własnej ręki – starszy mężczyzna dokonał samookaleczenia

W zgromadzonym na terenie białego miasteczka tłumie przed południem doszło do tragicznego zdarzenia, w wyniku którego, według pierwszych informacji, około siedemdziesięcioletni mężczyzna został ranny w głowę. Ze wstępnych ustaleń wiadomo, że było to samookaleczenie. Mężczyźnie udzielono natychmiastowej pomocy, a następnie przetransportowano do szpitala. Przed godziną 12.00 Rafał Retmaniak z Komendy Stołecznej Policji poinformował o śmierci mężczyzny. Co wiemy do tej pory?

Kim była ofiara zdarzenia?

Na chwilę obecną policja i prokuratura prowadzi czynności, które mają wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Jak do tej pory ustalono faktyczny wiek mężczyzny. 94-latek według obecnej wiedzy policji i prokuratury nie był bezpośrednio związany z protestem ani aktualnymi wydarzeniami przed kancelarią premiera. W sprawie tej zaplanowano śledztwo, odbyć ma się sekcja zwłok. Obecnie nie mówi się o konkretnym narzędziu, którego użył mężczyzna. Wiadomo jednak, iż oddał on do siebie strzał. Fakt ten potwierdzają zeznania świadków, którzy słyszeli huk. Nie wskazano jednak jeszcze narzędzia użytego przez mężczyznę.  Policja nie mówi też o motywach, jednak wiadomo, że przy zmarłym znaleziono kartkę z notatką, która podobno mówi o politycznych powodach trwającego od kilku dni strajku.

Spotkanie sobotnie w białym miasteczku przerwane

W związku z porannymi wydarzeniami w miasteczku protestującej służb zdrowia zdecydowano o odwołaniu zaplanowanych na ten dzień dalszych spotkań. Na terenie pozostały tylko osoby związane bezpośrednio ze strajkiem i dalszą część dnia spędziły w ciszy i spokoju.