Na Placu Bankowym w Warszawie odbył się dzisiaj następny etap protestu sprzedawców z Marywilskiej 44. Chociaż ich uprzednia determinacja doprowadziła do częściowego sukcesu, a mianowicie do obniżki planowanej podwyżki czynszów, nadal są planowane dalsze dyskusje, a kupcy nie zamierzają rezygnować ze swoich postulatów. Co leży u podstawy konfliktu między zarządem budynku a handlowcami?
Po poprzednich protestach, zarząd budynku zaproponował podczas spotkania we wtorek obniżenie podwyżki czynszu do 5,5%. To kompromisowe rozwiązanie ma na celu skłonić najemców do powrotu do pracy i ponownego otwarcia ich sklepów dla klientów. Negocjacje mają zostać wznowione w przyszły poniedziałek, a tymczasem dzisiaj kupcy w licznym gronie zgromadzili się na Placu Bankowym przed warszawskim ratuszem. Przynosząc ze sobą transparenty z hasłami takimi jak “Przecz z wyzyskiem”, “Przestańcie nas okradać” oraz “Tak dla pracy! Nie dla haraczy!”.
Zarząd spółki zarządzającej centrum handlowym wyraża chęć porozumienia, ale argumentuje swoje stanowisko rosnącymi kosztami. Jak tłumaczy zarząd, podwyżki są wynikiem ogromnego wzrostu kosztów utrzymania budynku. Z udostępnionych informacji wynika, że roczne koszty utrzymania obiektu, wraz z kosztami dzierżawy działki od miasta, wzrosły o prawie 5 mln zł. Zarząd motywuje to wzrostem opłat za media i płacy minimalnej, co z kolei ma wpływać na wzrost kosztów utrzymania czystości i porządku, ochrony, usuwania odpadów czy obsługi technicznej budynku. Najemcy natomiast argumentują, że nawet 5% podwyżka jest dla nich zbyt dużym obciążeniem. “Nie stać nas na to. Dziś mogliśmy przedstawić zarządowi naszą sytuację finansową, o której chyba nie miał pojęcia” – powiedział jeden z reprezentantów Stowarzyszenia Nowa Marywilska w rozmowie z “Gazetą Stołeczną”.
Zarząd spółki wyraża gotowość do rozmów i dąży do porozumienia z najemcami. Z drugiej strony, najemcy są gotowi na kontynuację protestu. Sytuacja jest skomplikowana, a rozmowy planowane na poniedziałek mogą okazać się kluczowe dla dalszych działań.