Urzędnicy z dzielnicy Wola przestrzegają przed zagrożeniem, które niesie dla zwierząt woda z rzeki w Parku Szymańskiego. Przeprowadzone we wrześniu testy wykazały w sztucznym cieku obecność groźnej bakterii.
Sąsiadując z Parkiem Moczydło
Testy na obecność szkodliwych mikroorganizmów w wodach Parku Szymańskiego zarządzono po tym, jak w sierpniu tego roku wykryto bakterię na innym zielonym obszarze. W stawach Parku Moczydło stwierdzono zakażenie wody clostridium botulinum Typu C, zwaną inaczej laseczką jadu kiełbasianego, która może być niebezpieczna dla zwierząt domowych.
Przypomnijmy, że o problemie w Parku Moczydło władze dzielnicy poinformowali odwiedzający park. Mieszkańców Woli zaalarmowała obecność martwego ptactwa w obrębie zbiorników wodnych. Jak się okazało, w większości były to okazy kaczki krzyżówki, dla której clostridium botulinum jest szczególnie niebezpieczna.
Po otrzymaniu wyników potwierdzających skażenie wody, burmistrz Krzysztof Strzałkowski zakazał wprowadzania do stawów zwierząt. Dzielnica zadecydowała również o przeprowadzeniu podobnych testów w fontannach Parku Szymańskiego. Dziś już wiemy, że była to słuszna decyzja.
Trzymajcie się z dala od wody
Potwierdzenie obecności laseczki jadu kiełbasianego na terenie Parku Szymanowskiego dotarło do ratusza w środę 21 września. Bakteria wystąpiła w próbkach, które pobrano ze sztucznej rzeki. Choć, jak mówił burmistrz Strzałkowski, bakterii nie wykryto w samym stawie, to i tak zaleca się, by ze zbiornika nie korzystać.
Ratusz przedstawił również wyniki sekcji jednej z kaczek, które odkryto w sierpniu. Zarówno w jej krwi, jak i wątrobie specjaliści ujawnili obecność toksyny botulinowej. Prawdopodobnie to właśnie ona doprowadziła do śmierci ptaka.
Jak zatem wygląda plan władz na uzdrowienie obu parków? Zdaniem specjalistów opcja jest tylko jedna – należy przeczekać, aż bakterię wyeliminują coraz niższe temperatury. Jak tłumaczą, nie ma innego sposobu, który nie zagroziłby innym zamieszkującym zbiorniki organizmom.