Droga DW 579 to bardzo popularna nitka tranzytowa. Kierowcy, którzy nie planują odwiedzin w Warszawie, poruszając się tym odcinkiem, tłumnie omijają stolicę. Niestety, jako że nie jest to obszar zabudowany, mało kto zwraca uwagę na prędkość, z którą poruszają się pojazdy. Prowadzi to do nieszczęśliwych wypadków z udziałem zamieszkujących teren parku zwierząt.
Niebezpieczeństwo dla mieszkańców lasu
Droga DW 579 to 52-kilometrowy odcinek, który łączy ze sobą Kazuń z Radziejowicami. Pierwszej kilometry, biegnące z Kazunia do Leszna, przecinają Kampinoski Park Narodowy, który zamieszkuje licznie dzika zwierzyna. Przekraczając na tym terenie prędkość kierowcy, wielokrotnie stają się uczestnikami incydentów, w wyniku których giną mieszkańcy parku. W ubiegłym roku ofiarami nierozważnego ruchu na trasie były między innymi dwa osobniki z rodziny wilków. Wielokrotnie na drodze giną jelenie, łosie, sarny, dziki, a także lisy.
Sprawę nagłaśniają leśnicy i aktywiści
Do odpowiednich władz skierowano petycję, pod którą podpisało się blisko cztery tysiące osób, wspierających rozwój parku i opowiadający się za ochroną jego fauny i flory. Jak mówił inicjator wniosku Maciej Szajowski, tylko zainstalowanie systemu odcinkowego pomiaru prędkości zagwarantuje zwierzętom bezpieczeństwo na tym odcinku drogi.
Problem jest, ale za mały
Jak wynika z informacji udzielanych przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego, mimo wiedzy urzędników na temat sytuacji na trasie DW 579, nie ma planów na montaż urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości. Jak przekazała rzecznik GITD Monika Niżniak, projekty realizowane są na podstawie analizy stanu bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Za jej przygotowanie odpowiedzialny jest Instytut Transportu Samochodowego w Warszawie, który wyznaczył 290 lokalizacji wymagających wprowadzenia takiego rozwiązania. Spośród nich wytypowano 39 odcinków, w których instalacja urządzeń rejestrujących rzeczywiście dojdzie do skutku.
Sytuacja nie bez wyjścia
Jak poinformowała Niżniak, frapującego działaczy fragmentu trasy DW 579 nie ujęto w grupie 290 obszarów wymagających szybkiej interwencji. Nie oznacza to jednak, że z sytuacji tej nie ma wyjścia. GITD oświadczył, iż może zgodzić się na uruchomienie właściwego urządzenia, o ile zakupem i instalacją systemu zajmie się samorząd. Do podjęcia tego kroku konieczne byłoby oczywiście uzyskanie pozytywnej opinii wojewódzkiego komendanta Policji właściwego dla tej lokalizacji. Po podpisaniu stosownych dokumentów można by myśleć o przekazaniu nadzoru nad urządzeniem GIDT włączeniu go do systemu CANARD.