Ciekawe życie pracowników gospodarki odpadami, czyli niecodzienne spotkanie w altance na Pradze Północ

Praca na terenie miasta to zajęcie niezwykle wymagające. Niezależnie od panujących na dworze warunków, trzeba wypełniać obowiązki, by zapewnić mieszkańcom spokojne i bezpieczne przemierzanie ulic, czy też bezpieczne korzystanie z części wspólnych na osiedlach. Czasem praca ta wiąże się z sytuacjami, które ciężko przewidzieć. Z taką właśnie zmierzył się personel firmy odbierającej odpady na terenie dzielnicy Praga Północ.

Spotkanie w osiedlowej altanie

Podczas opróżniania pojemników na odpady przy ulicy Markowskiej, pracownicy ekipy sprzątającej dokonali niecodziennego i niepokojącego odkrycia. W jednym z pojemników, przeznaczonym na bioodpady, zauważyli oni skulonego mężczyznę, który wydawał się nieprzytomny. W związku z tym, iż napotkana przez nich osoba nie reagowała na ich pytania, postanowili wezwać pomoc. Na miejsce przybył patrol straży miejskiej.

Interwencja wśród pojemników

Jak informował przedstawiciel Stołecznej Straży Miejskiej Jerzy Jabraszko, członkowie załogi śmieciarki, która znalazła się na terenie praskiego osiedla, nie wiedzieli jak się w takiej sytuacji zachować. Mężczyzna znajdujący się w pojemniku nie reagował również na polecenia przybyłych na miejsce funkcjonariuszy. Jak ustalili strażnicy zauważalne były oznaki życia, jednak mężczyzny nie dało się dobudzić ani wydostać. Dopiero położenie pojemnika na boku pozwoliło na wyciągnięcie śpiącej wewnątrz osoby, od której wyraźnie wyczuwalna była woń alkoholu.

Drzemka przerwana z niepokojem

Prowadzący na miejscu czynności funkcjonariusze straży miejskiej nie mogli porozumieć się z mężczyzną. Jedyne wypowiedzi, na które się zdecydował, były bełkotliwymi „prośbami” o zachowanie ciszy. Strażnicy wezwali pogotowie ratunkowe, jednak podczas oczekiwania na przyjazd załogi karetki mężczyzna stawał się coraz bardziej agresywny. W pewnym momencie funkcjonariusze zmuszeni byli do założenia mu kajdanek. W takim stanie mężczyznę przekazano w ręce ratowników medycznych, którzy, przez wzgląd na nietypowe zachowanie pacjenta, takie jak szczekanie, poprosili o pozostawienie na jego rękach kajdanek do momentu, w którym zaczną działać podane mu środki uspokajające. Następnie mężczyznę przewieziono do szpitala.