Pod koniec kwietnia 2024 roku u zbiegu ulic w centrum Warszawy, dokładnie przy ulicy Koszykowej, miał miejsce niewiarygodny incydent. Czterdzieści osiem godzin po domniemanym napadzie, na komendzie policji pojawił się obywatel Ukrainy w wieku 58 lat. Twierdził, że padł ofiarą brutalnego ataku dwóch zamaskowanych przestępców, którzy zrabowali go, bijąc bez litości.
Ze zgromadzonych informacji wynikało, że z torby mężczyzny skradziono bagaż pieniędzy o wartości niemal 2 milionów złotych. Poszkodowany utrzymywał, że pieniądze te były rezultatem sprzedaży nieruchomości mieszczącej się w stolicy oraz sumą jego osobistych oszczędności. Nie zaprzeczył, że cała kwota była jego własnością. Jak jednak ujawniły późniejsze śledztwo, prawda mogła wyglądać inaczej.
Bezpośrednio po domniemanym ataku, pokrzywdzony mężczyzna zgłosił się na najbliższy komisariat, aby oficjalnie zgłosić przestępstwo. W związku z tym, policjanci z różnych wydziałów komendy śródmiejskiej rozpoczęli intensywne działania. Podczas przesłuchania, 58-letni mężczyzna niestrudzenie utrzymywał, że skradzione pieniądze pochodziły ze sprzedaży nieruchomości w Warszawie, a reszta stanowiła jego oszczędności. Niestety dla niego, rzeczywistość okazała się inna.
W wyniku dogłębnej analizy zgromadzonych dowodów i informacji przez policjantów z Wydziału do walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu, Wydziału do walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu oraz Wydziału do walki z Przestępczością Gospodarczą i Korupcją, ujawniono, że skradzione pieniądze nie były prawowitą własnością 58-letniego mężczyzny.