Śmiertelny wypadek w stacji transformatorowej na Białołęce

Tragiczna śmierć na Tarchominie. Zginął mężczyzna, który wszedł do stacji transformatorowej.

To miała być akcja przeciwpożarowa

Do tragicznego zdarzenia doszło we wtorek 20 września. Na ulicę Myśliborską wezwał służby pracownik stacji transformatorowej. Przyczyną wezwania był wydobywający się z wnętrza obiektu dym. Około godziny 14.00 na miejscu pojawiła się policja oraz straż pożarna, która miała ugasić ewentualny pożar.

Jak relacjonował później reprezentujący Komendę Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej Wojciech Kapczyński, po przyjeździe członkowie jednostki nie odkryli jednak pożaru. W celu zapewnienia bezpieczeństwa sprowadzono ekipę pogotowia energetycznego. Podczas odłączania przewodów elektrycznych, wewnątrz budynku odnaleziono mężczyznę, którego przekazano w ręce ratowników medycznych. Niestety, było już za późno.

Mężczyzna zginął we wnętrzu stacji

O poczynaniach służb i przebiegu zdarzenia informował również Rafał Rutkowski z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Jak wskazał, obiekt, o którym mowa, to niewielki budynek. W jego wnętrzu znajdują się liczne przewodu elektryczne. Nie trudno zatem zrozumieć, że najmniejsze ryzyko pożaru w takim miejscu znacznie wzrasta. W związku z tym, gdy zauważono dym, natychmiast wezwano odpowiednie służby. Jak wiemy, nie wykryto pożaru.

Na chwilę obecną policja nie ustaliła tożsamości tragicznie zmarłego. Jak podano, nie znaleziono przy nim żadnych dokumentów, które umożliwiłyby jego identyfikację.