Codziennie ratują życie setkom ludzi. Nie zważając na zmęczenie trwają w pogotowiu 24 godziny na dobę. Od dwóch dni jednak jest ich na dyżurze mniej. Ogólnopolski protest ratowników medycznych, który rozpoczął się z początkiem września, jest bardzo dobrze widoczny w Warszawie. Według doniesień na ulice stolicy nie wyjechała co najmniej połowa załóg ratunkowych.
Więcej godzin pracy za tę samą stawkę
Od 1 września na terenie kraju trwają protesty ratowników medycznych, którzy domagają się polepszenia warunków pracy. Liczba dyżurów w miesiącu przypadająca na jednego członka ekipy ratunkowej to nierzadko kilkaset godzin. Choć od ich pracy zależy życie ludzkie nie jest ona należycie wynagradzana. Płace prezentowane w średnich statystykach osiągają poziom 5712 złotych za etat, który według przepisów wynosi 168 godzin w miesiącu. Po odliczeniu odprowadzanego podatku i wszelkich składek, a także często kosztów przeznaczanych na zakup odzieży medycznej oraz szkoleń, do przeżycia ratownikowi pozostaje niewiele ponad 3500 złotych.
W związku z tym, iż służby ratunkowe traktuje się jak służby mundurowe, nie mogą one podejmować oficjalnych akcji demonstracyjnych. Wyjście, jakie personel znalazł to urlopy zdrowotne, rozwiązywanie umów i szeroko pojęta niedyspozycja. Dyrekcja pogotowia ratunkowego pytana o podjęte kroki w tej sytuacji, że punkt graniczny, w którym decyzje o podwyżkach stawiane są na szali wraz z decyzjami o zakupie leków dla pacjentów, został już osiągnięty. Rozwiązanie konfliktu leży w gestii Ministerstwa Zdrowia, które decyduje o budżecie przeznaczanym na ośrodki medyczne.
Mniej czynnego personelu medycznego, ale nie interwencji
Pierwszego dnia protestu na ulice Warszawy nie wyjechało ponad 50 zespołów ratownictwa medycznego. Do dwóch zdarzeń, które wymagały interwencji ratownictwa medycznego wysłano śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratowniczego. Wystosowano też prośbę o zastąpienie nieobecnego personelu medycznego wojskowym. Według pierwszych ustaleń protesty mają potrwać do 16 września, ale ratownicy nie wykluczają wydłużenia tego okresu. Na chwilę obecną nie wypłynęła żadna skarga na pracę ekip pogotowia. Jak długo jednak uda się utrzymać taki stan rzeczy? Nie wiadomo.