Można już podsumować przebieg dzisiejszych obchodów Święta Niepodległości. Wbrew obawom obeszło się bez incydentów i spektakularnych walk jak zeszłoroczna bitwa o Empik. Być może zawdzięczamy to przezorności władz miasta, a może tym obywatelom stolicy, którzy nie utożsamiając się z organizatorami marszu, postanowili pozostać w domach.
Najspokojniejszy od lat
Zorganizowany dziś w stolicy Marsz Niepodległości rozpoczął się chwilę przed godziną 14.00. Uczestnicy wyruszyli z ronda Dmowskiego w kierunku Stadionu Narodowego. Jak wynika z relacji mediów i oceny prezydenta stolicy, Rafała Trzaskowskiego, tegoroczny marsz był jednym z najspokojniejszych, które odbywały się w ostatnich latach. Na całej trasie pochodu nie zarejestrowano większych incydentów. Może jest to wynik działań prewencyjnych, które władze miasta podjęły wcześniej. Przypomnijmy, że w dzień poprzedzający uroczystość narodową, z ulic ujęty w trasie marszu usunięto potencjalnie niebezpieczne obiekty. Policjanci zabezpieczyli ławki, śmietniki, fotoradary. Z punktu początkowego, ronda Dmowskiego, uprzątnięto zalegającą tam w związku z prowadzonymi pracami remontowymi kostkę brukową.
Incydenty były, jednak nie w trakcie marszu
Choć sam przebieg marszu był raczej spokojny, niepokojące sytuacje zostały odnotowane przed jego rozpoczęciem. W sieci pojawiło się nagranie, na którym widoczny jest moment podpalenia przez narodowców flagi Republiki Federalnej Niemiec. Niecenzuralne słowa i komentarze pod adresem symbolu narodowego zachodniego sąsiada przepełniały wypowiedzi popierających ten akt zwolenników marszu. Cała sytuacja rejestrowana była przez kilkanaście przyglądających się sytuacji osób. Żadna z nich jednak nie zareagowała, gdy płonące fragmenty flagi dosięgnęły rękawa kurtki obecnej w tłumie obserwatorów dziewczynki. Jak widać na nagraniu dziecko, samodzielnie próbuje ugasić ogień.
Poza spaleniem flagi Republiki Federalnej Niemiec podpalono także zdjęcie lidera Platformy Obywatelskie, Donalda Tuska. Polityk nie pozostawił tego faktu bez komentarza i, jak zapewnił w mediach społecznościowych, jest gotowy do jeszcze cięższej pracy na rzecz niepodległej Polski.
Marsz bezpieczny, bo legalny
Nie da się nie skomentować faktu, iż tegoroczny marsz odbył się wbrew decyzjom sądów i władz miasta. Organizatorzy marszu ubiegali się o rejestrację wydarzenia jako zgromadzenia cykliczne. Jednak owiane złą sławą postacie z nią związane, nie znalazły poparcia w oczach sędziów. Aby mimo tych decyzji umożliwić przemarsz pochodu narodowców, nadano wydarzeniu status formalnego zgromadzenia, za którego organizację odpowiadały władze publiczne. W tej sytuacji może warto zastanowić się, kto i w czyim imieniu skandował dziś na ulicach Warszawy: Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę oraz Nie dla imigrantów.
W zaistniałej sytuacji ciężko oprzeć się wrażeniu, że przemawiający do zgromadzonych na marszu Robert Bąkiewicz cieszy się poparciem obecnego rządu. Określając w swoim wystąpieniu europosłów opozycji mianem hołoty, podkreślając zakusy niemieckich władz na polską tożsamość religijną i płciową, niewątpliwie przywódca narodowców wpisuje się w retorykę rządzących. Kto wie, być może swoje oświecenie zawdzięczają temu samemu krużgankowi oświaty..?