Najpierw pokryty graffiti, później, prawdopodobnie, razem z nim usunięty. Ratusz prowadzi postępowanie, które ma wyjaśnić, w jaki sposób doszło do uszkodzenia historycznego napisu.
Dom rozminowany.Zamsz 26 I 1945
Taki właśnie napis od blisko osiemdziesięciu lat widniał na elewacji budynku przy ulicy Willowej 6. Jako jedna z pamiątek lat wojny i czasów powojennych otaczana była opieką lokalnych aktywistów i urzędników. Teraz jednak na ścianie kamienicy przeczytamy zdanie o tym samym znaczeniu, jednakże zupełnie inne. Min nie ma – te słowa zastąpiły oryginalną wiadomość saperów z połowy XX wieku. Jak do tego doszło?
Jak przekonuje Stowarzyszenie Kamień i co? Ratujemy warszawskie zabytki, do dewastacji doszło w wyniku nieudolnej próby rewitalizacji obiektu. Oryginalny zapis bowiem zakrywało nielegalne graffiti. Osoby, które podjęły się usunięcia kolorowego malunku, prawdopodobnie naruszyły też znajdujący się pod nim wyjątkowy napis. Na jego miejscu pojawił się inny wspomniany wcześniej, również informujący o braku min, jednak pozbawiony podpisu sapera oraz daty. Co bardziej interesujące, wykonawca nowego oznaczenia zabezpieczył je przed ponownymi aktami wandalizmu, osłaniając je szybą z pleksi.
Zabytek pod ochroną
Jak przypominał członek Stowarzyszenia Kamień i co? Ratujemy warszawskie zabytki, budynek zlokalizowany przy ulicy Willowej 6 widnieje na liście gminnej ewidencji zabytków. W związku z tym wszelkie przeprowadzane w jej obrębie działania, remonty, w tym także elewacji, czy inne prace, powinny być najpierw uzgodnione z mazowieckim konserwatorem zabytków. Zapytany o wydanie takiego pozwolenia konserwator Jakub Lewicki zdecydowanie zaprzeczył, by jakiejkolwiek zgody udzielał. Kto zatem odpowiada za zniszczenie cennego zabytku?
Jak wynika z poczynionych ustaleń, zlecenie usunięcia nielegalnego graffiti i zabezpieczenie elewacji budynku zlecił Zarząd Mienia Skarbu Państwa, który jest miejską jednostką organizacyjną. Na ten temat wypowiedział się Jakub Leduchowski, rzecznik warszawskiego ratusza. Zapewnił on jednak, że zleceniobiorcy nie wyznaczono za zadnie odtwarzanie historycznego napisu, czy zastępowanie go innym. Jak zaznaczył, obecnie prowadzone jest w tej sprawie postępowanie wyjaśniające.
Warto pamiętać, że środki na remonty zabytkowych obiektów w stolicy przyznają radni miejscy.