Bycie w centrum uwagi nie przez wszystkich uznawane jest za spełnienie marzeń. Owszem, wzbudzanie zainteresowania i wywołanie poruszenia, gdy jest ono zamierzone, może sprawiać wiele satysfakcji. Niestety, coraz częściej słyszymy o sytuacjach, w których osoby, będące obiektem czyjegoś zainteresowania, wcale sobie tego nie życzą. Czasem, tak jak na przykład ofiary różnego rodzaju przestępstw, mają to zagwarantowane przez prawo i postanowienie sądu. Jednak nawet to często nie gwarantuje tym osobom pełnego spokoju. Z taką właśnie sytuacją zetknęli się funkcjonariusze z komisariatu na Woli.
Nieproszony gość
W godzinach wieczornych wydział patrolowo-prewencyjny z wolskiej komendy odebrał zgłoszenie. Jak informowano, do jednego z mieszkań od dłuższego czasu dobijał się mężczyzna. Nikt mu jednak nie otwierał. Po przybyciu na miejsce policjanci zastali pod wskazanymi w zgłoszeniu drzwiami 56-letniego mężczyznę, który w stanie upojenia alkoholowego rzeczywiście usiłował wymusić na lokatorach mieszkania jakąś reakcję. Jak się okazało, nie był to pierwszy taki przypadek, a mężczyzna pojawiał się w tym miejscu regularnie od kilku dni. Podczas swoich wizyt nieustannie pukał do drzwi mieszkania, co wzbudzało niepokój w mieszkańcach całego budynku.
Przychodził mimo sądowego zakazu
Po zatrzymaniu na miejscu zdarzenia 56-letniego mieszkańca Warszawy ustalono, że jest on mężem i ojcem kobiet zamieszkujących właśnie w tym lokalu, do którego mężczyzna próbował się od pewnego czasu dostać. Co więcej, okazało się, iż jego zachowanie jest niezgodne z postanowieniem sądu. Wyraźny zakaz zbliżania się do żony i córek na odległość mniejszą niż 100 metrów to wynik prowadzonego wobec zatrzymanego wcześniej mężczyzny postępowania. Podejrzewano go wówczas o znęcanie się nad pozostałymi domownikami. Obecnie 56-latek przebywa w trzymiesięcznym areszcie tymczasowym. Za złamanie postanowienia sądu i uprawianie stalkingu grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
O zatrzymaniu innego stalkera informowaliśmy we wcześniejszym artykule.