Około 350 uczestników zgromadzenia i wszyscy przebywający w promieniu 200 metrów od miejsca zdarzenia. Tyle osób ewakuowały służby w trakcie interwencji, w której udział wzięli specjaliści od pirotechniki.
Zagrożenie podczas zgromadzenia
Jak podała do wiadomości Komenda Stołeczna Policji, w godzinach wieczornych służby ewakuowały przechodzący przez Krakowskie Przedmieście marsz Pamięci Ofiar Ludobójstwa z lipca 1943 roku na Wołyniu. Była to reakcja na podejrzane zachowanie mężczyzny przebywającego w tłumie. 31-latek, opisywany przez świadków jako ekscentrycznie wyglądający, w pewnym momencie wyjął z plecaka większych rozmiarów pocisk i postawił go wśród zgromadzonych na deptaku. Na szczęście otaczające go osoby dostrzegły możliwe niebezpieczeństwo i przestrzegły pozostałych uczestników spotkania. Natychmiast zaalarmowano także obecnych podczas wydarzenia funkcjonariuszy policji.
Na miejsce wezwano specjalistów z Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji, którzy zabezpieczyli podejrzany, wyglądający na niewybuch obiekt. Po oczyszczeniu strefy zagrożenia przystąpiono do usuwania pocisku. 31-latek, znany już służbom, został zatrzymany.
Zwykły żart czy próba zamachu?
O wydarzeniach z wieczora 11 lipca mówił reprezentujący Komendę Stołeczną Policji Sylwester Marczak. Jak zaznaczył, sytuacja była bardzo poważna, jednak została już opanowana. Od godziny 21.00 przywrócono regularny ruch. Zatrzymanego 31-letniego mężczyznę przewieziono do aresztu, gdzie oczekuje na przesłuchanie.
Na razie nie wiadomo, co kierowało podejrzanym mężczyzną. Czy był to żart, próba zwrócenia na siebie uwagi, a może próba zdetonowania pocisku wśród tłumu? Służby na tę chwilę nie wydają żadnej opinii. Wiadomo jednak, iż pozostawiony wśród tłumu pocisk odznacza się dużą siłą rażenia. Jak mówił Marczak, w pierwszej kolejności jednak policjanci zajmą się analizą nagrań z miejskiego monitoringu. Następnie, po wysłuchaniu wyjaśnień ze strony zatrzymanego, będzie można wysnuć dalsze wnioski i, być może, postawić zarzuty.