Takiej decyzji nikt się nie spodziewał. O trzech miesiącach aresztu zapobiegawczego dla podejrzanego w sprawie dewastacji elewacji kościoła Świętego Krzyża w Warszawie zadecydował sędzia. Zdziwieni są wszyscy, łącznie z walczącym o ochronę dziedzictwa kulturowego stołecznym konserwatorem zabytków. Dlaczego zatrzymany mężczyzna został uznany niebezpiecznym dla społeczeństwa?
Prokurator wnioskował, sędzia wydał decyzję
Do zatrzymania podejrzanego o pomazanie elewacji kościoła doszło w piątek, 31 grudni 2021 roku. Prowadzący śledztwo prokurator wnioskował o zastosowanie procedury trzymiesięcznego aresztu tymczasowego, jako środka zapobiegawczego dalszemu postępowaniu o charakterze kryminalnym. Ku zaskoczeniu wszystkich sędzia przed upływem ustawowych 48 godzin wydał swoją zgodę.
Decyzja ta jest o tyle kontrowersyjna, iż nie mówimy tu o ataku na drugą osobę i agresywne zachowanie zatrzymanego. Co więcej, z informacji przekazanych przez obrońcę, w sprawie mężczyzny, którego podejrzewa się o zniszczenie elewacji zabytku, osoby określane jako godne zaufania, należące do świata nauki i literatury, składały w sprawie podejrzanego słowne poręczenia, do których sędzia się nie odniósł. Jak zatem uzasadnił swoją decyzję? Rozpatrujący sprawę arbiter powołuje się na możliwość poświadczania nieprawdy i brak przyznania się do winy podejrzanego, połączony z odmową złożenia przez niego wyjaśnień. Nie przedstawiono także kosztów związanych z usunięciem szkód z budynku. W rozumieniu sędziego wymaga to zapobieżenia dalszemu niekontrolowanemu i, być może, bardzo kosztownemu i szkodliwemu społecznie rozbojowi.
Decyzja niezrozumiała i oburzająca
Próbując wyjaśnić swoje pobudki, prokurator wskazał na okoliczności, w których środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu może być stosowany. Z założenia korzysta się z tej procedury, gdy czyn, o który podejrzewa się daną osobę, zagrożony jest wysoką karą. W przypadku uszkodzenia zabytku może to być nawet 8 lat więzienia. Do tej opinii przychylił się sędzia, dodając od siebie podejrzenie na możliwość zaistnienia okoliczności, w których doszło do tzw. obrazy uczuć religijnych. Ten wniosek wywołał niemałe zdziwienie uczestniczącego w sprawie obrońcy, jak i jednego z głównych zainteresowanych incydentem, walczącego o ochronę zabytków konserwatora.
Michał Krasucki, pełniący funkcję stołecznego konserwatora zabytków, jest decyzja sędziego oburzony. Jak sam przyznaje, wielokrotnie składał zawiadomienia w sprawie popełnienia podobnych czynów. Nie tak dawno temu, bo w październiku, zniszczono zabytkowe tablice Karola Tchorka, dedykowane ofiarom okupacji z czasu II wojny światowej. Policja do dziś prowadzi w tej sprawie rzetelne postępowanie. Mimo publicznej deklaracji sprawców o kontynuacji tego rodzaju aktów wandalizmu nikt wniosku o areszt tymczasowy do sądu nie skierował. Jak podkreślał Krasucki, karanie takich działań jest konieczne, jednak nie można zapominać o tym, co najważniejsze, czyli sprawiedliwym wydawaniu osądów i nakładaniu kary adekwatnej do popełnionego czynu.