Zapowiedzi podwyżek cen za gaz pojawiły się kilka miesięcy temu. Prognozowano spory w opinii publicznej skok cen o 40, nawet 50 procent. Jak jednak przekonali się mieszkańcy stolicy, nie były to prognozy ani trafne, ani pesymistyczne.
Początkowo był to problem placówek związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej
Nie tak dawno, bo zaledwie w ubiegłym tygodniu, na jednym z popularnych portali społecznościowych ukazał się wpis wiceprezydent Warszawy Renaty Kazanowskiej, która wyraziła swoje oburzenie związane ze wzrostem opłat, które poniesie w tym roku jedna z przychodni na Ursynowie. Według jej wyliczeń kwota wzrosła o 815 procent w stosunku do tej z roku 2021. Jej wpis jednak szybko został strącony z piedestału, a na prowadzenie wysunął się Zakład Gospodarowania Nieruchomościami we Włochach. Tam rachunki z poziomu 101,00 złotych wskoczyły na pułap równy blisko 700,00 złotych miesięcznie.
Dramat także w Wawrze
Z tym samym problemem borykają się teraz zajmujący lokale w Wawrze. Tam Zakład Gospodarowania Nieruchomościami poinformował o wzroście opłat za ogrzewanie i dostawę ciepłej wody. Te, choć proporcjonalnie do wielkości lokalu i liczby mieszkańców, podniosą się o kilkaset złotych. Dla zobrazowania tej drastycznej zmiany dyrektor ZGM, Piotr Stefański, przedstawił sytuację samotnie żyjącej emerytowanej starszej lokatorki. Pani, która dotychczas za ogrzanie ciepłej wody zobowiązana była wnieść opłatę 112,00 złotych miesięcznie, teraz za dokładnie tę samą usługę, będzie musiała płacić blisko tysiąc złotych więcej.
Co z lokatorami mieszkań komunalnych?
W samym Wawrze problem cen gazu dotyka 427 lokali. Spora część z nich to tak zwane mieszkania komunalne, czyli zamieszkane przez tych najgorzej prosperujących obywateli stolicy. Dla nich taki wzrost opłat to właściwie koniec widoków na jakiekolwiek godne funkcjonowanie. W dalszej perspektywie to już tylko rozrost długów i widmo nakazu eksmisji.