Jedno z charakterystycznych drzew z ulicy Targowej w stolicy Polski, Warszawie, zostało skutecznie usunięte. Dokładniej mówiąc, chodzi o starodrzew dębowy o imponującej obwodzie przekraczającym dwa metry. Ta sytuacja wywołała szereg niezadowolonych reakcji ze strony mieszkańców okolicy, którzy nie potrafią poradzić sobie ze stratą. Z drugiej strony, według wyjaśnień osób odpowiedzialnych za to działanie, podjęto decyzję o usunięciu drzewa z uwagi na problemy związane z zapewnieniem bezpieczeństwa. Dodatkowo, deklarują oni plany działań mających na celu zastąpienie utraconego drzewa.
Na scenie Pragi Północ doszło do kolejnej dramatycznej zmiany krajobrazu, w wyniku której upadło potężne drzewo. Parę dni temu pod topór poszedł dąb znajdujący się na posesji przy ulicy Targowej pod numerem 83, który mógł pochwalić się obwodem przekraczającym 200 centymetrów. Jak wyjaśniają urzędnicy stojący za tą decyzją, usunięcie drzewa wynikało z konieczności zapewnienia bezpieczeństwa.
Zarząd Praskich Terenów Publicznych na długo przed tym incydentem zwrócił uwagę na poważne problemy zdrowotne tego drzewa, takie jak zaawansowane procesy gnijące i rozkładające, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie dla otaczającego środowiska. Dlatego zwrócił się o pozwolenie na wycinkę do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który poparł wniosek.
Decyzja o usunięciu drzewa wywołała falę smutku wśród mieszkańców okolicy. Jednym z nich jest pogrążony w rozpaczy pan Grzegorz Malenta, który zamieszkał w budynku przy ulicy Targowej 83 w latach osiemdziesiątych. Jak sam przyznaje, właśnie bliskość dębów była kluczowym czynnikiem, który zdecydował o jego wyborze miejsca zamieszkania.