Spektakularny pościg strażników miejskich za złodziejem

Jedna z bardziej niekonwencjonalnych sytuacji, które mają miejsce na co dzień, rozegrała się ostatnio na warszawskiej Woli. Wszystko zaczęło się, gdy strażnicy miejscy ze stołecznej Pragi-Północ przybyli na Wolę w celu uregulowania spraw urzędowych. Niespodziewanie, ich rutynowy dzień przerwał mężczyzna wpadający na parking i wołający „łapcie złodziei”. Szybko okazało się, że nieplanowane zamieszanie na ulicy Młynarskiej przypomina sekwencje z filmów sensacyjnych. Pościg za podejrzanym mężczyzną zakończył się dopiero na terenach cmentarnych.

Dramatyczne wydarzenia miały miejsce w czwartek, 8 lutego. Dwoje strażników miejskich z Pragi-Północ udało się do swojej siedziby na Woli przed godziną 11:00, by załatwić formalności związane z pracą.

Kiedy tylko wysiedli ze swojego radiowozu, na parking wpadł mężczyzna krzyczący „łapcie złodziei”. Jak podaje Straż Miejska, zaniepokojony przechodzień był świadkiem, jak grupa młodych ludzi na ulicy Obozowej wyrwała telefon komórkowy z rąk kobiety i uciekła w kierunku Żytniej.

Strażnicy miejscy natychmiast ruszyli w pościg za podejrzanymi, używając do tego swój radiowóz z włączonym sygnałem. Kiedy dostrzegli trzech młodych mężczyzn, ci natychmiast uciekli na teren cmentarza na widok nadjeżdżającego radiowozu.