Z jakimś regularnym niezadowoleniem mieszkańcy stolicy zaobserwowali wzrost zatłoczenia pociągów metra w godzinach największego ruchu podczas trwania ferii. Winą za to obarczają zmiany w rozkładach jazdy, które wprowadzane są co roku na okres urlopowy. Powstaje pytanie, czy rozkład nie powinien być bardziej dostosowany do potrzeb pasażerów? Na to pytanie odpowiada dyrektorka ZTM, twierdząc, że każda zmiana w harmonogramie jest wynikiem głębokiej analizy.
Sukcesywnie od poprzedniego poniedziałku możemy zaobserwować zmianę w układzie kursowania metra. Pociągi wyznaczone do obsługi linii M1 jeżdżą teraz co 2 minuty i 50 sekund (w przeciwieństwie do zwykłego harmonogramu szczytu, gdzie było to co 2 minuty i 20 sekund), natomiast pociągi linii M2 jeżdżą co 3 minuty i 30 sekund (normalnie w szczycie co 2 minuty i 50 sekund). Warto tu dodać, że te modyfikacje dotyczą tylko dni roboczych. Zmiany te wpłynęły na ilość pociągów kursujących w ciągu godziny podczas szczytu: na linii M1 liczba ta zmalała z 25 do 21, zaś na linii M2 – z 21 do 17.
Maciej Fijałkowski, sekretarz miasta, na konferencji prasowej zaznaczył, że w typowym tygodniu wakacyjno-feryjnym liczba podróżujących metrem obniża się od kilku do nawet 20 procent. Tymczasem mieszkańcy stolicy zauważyli różnice w kursowaniu metra i zgłaszają swoje niezadowolenie ze względu na zwiększone zatłoczenie w godzinach szczytu na linii M1. Zdaniem pasażerów jest to wynikiem niewielkich spadków liczby osób korzystających z metra w porównaniu do okresu przed feriami. Przyjrzyjmy się bliżej liczebności pasażerów przed rozpoczęciem ferii oraz w trakcie ich trwania na wybranych stacjach:
Centrum: 29 stycznia – 40 429, 5 lutego – 36 967, co stanowi spadek o 8,56%
Świętokrzyska M1: 29 stycznia – 46 489, 5 lutego – 42 163, co daje spadek o 9,31%
Świętokrzyska M2: 29 stycznia – 51 073, 5 lutego – 44 235, to oznacza spadek o 13,39%
Dworzec Wileński M2: 29 stycznia – 25 370, 5 lutego – 22 917, co przekłada się na spadek o 9,67%.