Znany kompozytor Krzesimir Dębski dobitnie stwierdza, że pamięć o Wołyniu nie powinna zanikać. Jego rodzice to osoby, które doświadczyły na własnej skórze tragedii Rzezi Wołyńskiej, która miała miejsce w 1943 roku. Dębski zdecydował się podzielić z nami historią swojej rodziny.
Rodzice kompozytora pochodzili z rejonu Wołynia i byli jednymi z niewielu, którzy przetrwali masakrę, jaka miała miejsce 11 lipca 1943 roku. Dębski zwraca uwagę, że wszelkie relacje dotyczące tych straszliwych wydarzeń usłyszał bezpośrednio od nich, w domowym zaciszu. Przytacza również obraz swojego rodzinnego miasteczka – Kisielina, gdzie niegdyś roiło się od życia. Dzisiaj jednak panuje tam martwa cisza, zmieniając miasto w tragically opustoszałe miejsce.
Dla długiego okresu Rzeź Wołyńska była tematem tabu w oficjalnych dyskusjach. Historię prawdziwych wydarzeń próbowano ukryć lub wręcz wymazać. Tworzono narrację, w której Polacy mieli być współsprawcami tej zbrodni. Dębski twierdzi, że ten fałszywy obraz historii był źródłem ogromnego cierpienia dla jego rodziców i innych osób pochodzących ze wschodnich terenów Polski. Jak podkreśla Dębski, nie było takiej symetrycznej walki. Zaznacza, że liczba członków UPO wynosiła 60 tys., podczas gdy polska jednostka z tego samego okresu – 27. Dywizja Wołyńska AK – liczyła jedynie 4 tys. osób, w tym kobiety z dziećmi oraz ocalali Żydzi.