Rosnące ceny w sklepach, drożejąca benzyna i widno zbliżającej się zimy. Warszawscy pracownicy Miejskich Zakładów Autobusowych żądają podwyżek i grożą rozpoczęciem protestu.
Kierowcy autobusów oczekują szybkich i znacznych zmian
Trwający w Miejskich Zakładach Autobusowych spór zbiorowy nie napawa optymizmem. Zrzeszeni w pięciu związkach zawodowych kierowcy twierdzą, że przez ostatnie cztery lata współpracy z korporacją otrzymali łącznie zaledwie 100,00 złotych podwyżki. Teraz domagają się wzrostu płac o 800,00 złotych. Wśród swoich żądań wskazują też konieczność wprowadzenia zmian w regulaminie rozliczania wynagrodzeń.
20 lat pracy i stale nieimponujące zarobki
Przedstawiciele związków zawodowych zrzeszających w swoich szeregach kierowców i motorniczych wskazują, jak niedoceniana jest praca tej grupy. Osoby nawet z 20-letnim stażem otrzymują wynagrodzenie na poziomie 4.600,00 złotych brutto. Co więcej, choć nie każdy o tym wie, pracownicy komunikacji miejskiej podlegają licznym obostrzeniom, których nieprzestrzeganie grozi karą finansową.
Nie mówimy tu oczywiście o oczywistych naruszeniach jak łamanie przepisów drogowych. Wśród przykładowych punktów regulaminu, które grożą potrąceniem ustalonej kwoty z premii pracowniczej, znajduje się na przykład zapis dotyczący koloru spodni pracownika. Jedyna dopuszczalna opcja to odcienie niebieskiego. Surowo karany jest także brak krawata.
Część teraz, reszta po nowym roku
Miejskie Zakłady Autobusowe zatrudniają obecnie blisko 3.500 kierowców. Większość z nich pracowała bez większych zmian przez cały okres pandemii. Z tego tytułu nie zostały im jednak przyznane żadne dodatkowe środki, chociażby w formie premii.
Żądania kierowców jednak nieustannie spotykają się z brakiem chęci do prowadzenia konkretnego dialogu ze strony zarządu. Pierwsze spotkania nie wniosły niczego nowego. Protestujący walczą o akceptacje przez MZA ich żądania podwyżki w kwocie 500,00 złotych od października tego roku. Na kolejne 300,00 złotych godzą się czekać do początku roku 2022. Niestety, zarząd MZA nie podejmuje negocjacji, zasłaniając się brakiem zamknięcia rozmów z władzami miasta. Zgodnie z wyrażanym przez jego członków stanowiskiem, korporacja nie dysponuje środkami finansowymi, które pozwoliłyby na zaspokojenie żądań kierowców.