Kradzież w słusznym celu? Z mostu Śląsko-Dąbrowskiego zniknęła tablica upamiętniająca akcję „Kutschera”. Sprawca przyznał się i wyjawił kierujące nim motywy

Informacja o zaginięciu zabytkowej tablicy pojawiła się w piątek, 14 stycznia. Wtedy to urząd miasta zaapelował do mieszkańców stolicy o pomoc w odnalezieniu skradzionej pamiątki. Sprawę zgłoszono na policję, jednak zanim funkcjonariusze dokładnie przyjrzeli się sprawie, sprawca sam zgłosił się na komisariat. Jak zapewniał,  chodziło mu nie o zhańbienie pamięci o bohaterach Armii Krajowej, ale o zrobienie pożytecznej rzeczy dla całego miasta.

Zdjął tablicę, bo było mu wstyd

Sprawcą zamieszania okazał się członek jednej z warszawskich grup, zrzeszających miłośników i propagatorów historii, Włodzimierz Panak. Należy on do Zarządu Społecznego Komitetu Opieki nad Grobami Poległych Żołnierzy Batalionu Zośka i Parasol. Jak zapewniał, jego działanie nie wynikało z żadnych godnych potępienia pobudek. Wręcz przeciwnie – chodziło tu o oddanie honoru i godne potraktowanie pamięci poległym.

Panak tłumaczył, że przez ostatnie trzy lata komitet bezskutecznie usiłował ustalić, który organ miasta odpowiada za pamiątkową tablicę z mostu Śląsko-Dąbrowskiego. Celem aktywistów było skierowanie wniosku o odrestaurowanie tego ważnego zabytku. Niestety, przez cały ten czas nikt do tablicy przyznać się nie chciał. Zapytany o powód podjęcia się tak nietypowego kroku powiedział, że było mu wstyd. Pomnik upamiętniający tak ważne wydarzenie, jakim była akcja Kutschera, znajdował się w tak opłakanym stanie. Przyznał, że działanie jego było samowolne, ale podyktowane jak najlepszymi intencjami.

Co stało się z tablicą z mostu Śląsko-Dąbrowskiego?

Jak się okazało, po zdemontowaniu tablicy przez wykwalifikowane osoby, zabytek pamiątka trafiła do Muzeum Wojska Polskiego. Choć dyrekcja muzeum i jej pracownicy nie zostali o całej akcji uprzedzeni, zgodzili się podjąć prace renowacyjne. W momencie jej odnalezienia zapewnili, że tablica jest już konserwowana i trafi na swoje miejsce jeszcze przed rocznicą zamachu na kata Warszawy.

Można stwierdzić, że aktywista działał w najlepszej intencji i osiągnął on zamierzony efekt. Już wkrótce tablica będzie prezentować się godnie na swoim dawnym miejscu. Czy to jednak uchroni mężczyznę przed konsekwencjami? O tym zdecydują już odpowiednie organy.

Zainteresowanych historią II wojny światowej i nie tylko, zachęcamy do odwiedzenia strony nieznanahistoria.pl.