Tragiczne wydarzenie miało miejsce w jednej z podwarszawskich miejscowości. W wyniku pożaru przyczepy kempingowej zginęła jedna osoba. Sprawą zajęła się policja i prokuratura.
Ogień strawił wszystko
Do zdarzenia doszło w jeden ze świąteczną niedzielę, około godziny 21.15. Jak poinformował reprezentujący Komendę Powiatową Straży Pożarnej w Legionowie Łukasz Szuliborski, w zgłoszeniu wskazano posesję przy ulicy Konopnickiej w położonym w powiecie legnickim Chotomowie. Gdy na miejscu pojawili się strażacy, cała stojąca przed budynkiem przyczepa płonęła, a jej konstrukcja zdążyła zawalić się do środka.
Do akcji gaśniczej przystąpiło pięć zastępów strażackich. Ich działania zakończyły się po godzinie 01.00 w nocy. Po dogaszeniu pożaru i rekonesansie miejsca zdarzenia odnaleziono zwęglone ciało. Wyjaśnienia okoliczności powstania pożaru wyjaśnia policja i prokuratura. Personalia ofiary nie zostały na początku ustalone, na miejscu prowadzone były czynności.
Przesłuchano świadków
Jak relacjonował Szuliborski, w poniedziałek 18 kwietnia na miejscu tragedii policjanci przesłuchali świadków. Z ich relacji wynika, że do pożaru doszło w wyniku wybuchu. Tego faktu nie potwierdziły jednak żadne ustalenia śledczych. W przedniej części przyczepy rzeczywiście znaleziono butlę gazową, ta jednak pozostała nietknięta. Teorii mówiącej o eksplozji przeczy również sama sceneria. Jak wspomniano wcześniej, dach przyczepy zapadł się do środka. W przypadku wybuchu wytworzona przez niego siła wyrzuciłaby elementy konstrukcji na zewnątrz i można by było znaleźć je na terenie posesji. Takiego stanu rzeczy jednak nie zaobserwowano.
Przyczepa, która spłonęła w ubiegłym tygodniu, znajdowała się na posesji z zabudowaniami technicznymi. Jak wynika z relacji świadków i policyjnego raportu, po pojeździe pozostały takie elementy jak koła i fragmenty ramy. Dla osób, które nie miały styczności z raportem służb, nie było więc możliwe zidentyfikowanie zniszczonego pojazdu.