Oficerowie z Komendy Policji w Rembertowie doprowadzili do aresztowania 31-letniego mężczyzny, który stał za podpaleniem opuszczonego budynku. W tragicznym incydencie zmarła jedna z trzech osób bezdomnych, które schroniły się w nim. Sprawca wcześniej wydawał groźby, że spali mieszkańców pustostanu i teraz musi odpowiadać na zarzuty o zabójstwo i próbę zabójstwa.
W listopadzie jeden z rembertowskich patroli policji został wezwany na miejsce pożaru w opuszczonym budynku. Na miejscu okazało się, że w środku znajdowały się trzy osoby – dwóch mężczyzn i kobieta. Byli to bezdomni, prowadzący koczowniczy tryb życia, którzy na czas znaleźli schronienie w tym opuszczonym budynku.
Śledczy ustalili, że sprawca podpalenia pojawił się wcześniej w tym miejscu, wszczął awanturę i wydał groźby spalenia wszystkich obecnych. Później jego słowa przekształciły się w czyny i podłożył ogień. Chociaż udało się uratować dwóch mężczyzn, niefortunna kobieta zmarła po przewiezieniu do szpitala.
Podczas świąt Bożego Narodzenia zatrzymano podejrzanego, który odwiedzał rodzinną miejscowość. Niestety, żadna z ofiar ani naocznych świadków nie była w stanie dostarczyć informacji na temat tożsamości agresora – mówi podinsp. Joanna Węgrzyniak z Komendy Policji w Rembertowie.
31-letni mężczyzna nie miał stałego miejsca zamieszkania w Warszawie. Śledczy prowadzący sprawę odnaleźli ważne informacje prowadzące do Buska-Zdroju. Lokalna policja pomogła potwierdzić kilka szczegółów i okazało się, że informacje uzyskane przez rembertowskich detektywów były prawidłowe. Sprawca wyjechał na święta do rodzinnego miasta.