Dnia 1 grudnia, w niedzielę, spokój mieszkańców ulicy Lizbońskiej w Warszawie został nagle przerwany przez dramatyczne wydarzenia. Bez żadnych zapowiedzi, jeden z mężczyzn stracił przytomność. Pomimo natychmiastowego rozpoczęcia prób reanimacji, nie udało się go uratować. Wszystko to działo się na oczach jego 4-letniego syna, który czekał w samochodzie. Tymczasem inny z jego synów uczestniczył w meczu piłkarskim na boisku należącym do Zespołu Szkół Łączności.
Informacje o tragicznych zdarzeniach podał lokalny portal Miejski Reporter. Wydarzenia rozegrały się około godziny 14:00. 43-letni mężczyzna przyjechał na al. Stanów Zjednoczonych 24 na Saską Kępę, gdzie mieści się Zespół Szkół Łączności. Jego starszy syn brał udział w meczu piłkarskim na boisku tej szkoły. Ojciec chciał go odebrać po zakończonym meczu i wrócić do domu, ale tuż po opuszczeniu samochodu doznał nagłego omdlenia.
Naoczny świadek natychmiast wezwał pogotowie ratunkowe i podjął próby reanimacji 43-latka. Niemniej jednak, działania te okazały się nieskuteczne – mężczyzna zmarł zanim nadeszła karetka. Okazało się, że przyczyną zgonu był rozległy zawał serca. Tragiczne w skutkach zdarzenia miały miejsce na oczach drugiego syna, czteroletniego dziecka, które pozostało w samochodzie.