Od pożaru na Górczewskiej minął ponad rok. Prowadzący śledztwo określili przyczynę. Zawiniła instalacja elektryczna. Nie potwierdzono udziału osób trzecich, śledztwo umorzono.
Dochodzenie zakończone decyzją o umorzeniu
W pożarze podziemnego garażu z października 2020 roku zniszczeniu uległo 50 samochodów. Jak się później okazało, nie były to jedyne szkody wyrządzone przez płomienie. Budynek wymagał poważnych prac remontowych. Badający po akcji gaśniczej miejsce nadzór budowlany wydał orzeczenia, iż pęknięcia stropu stanowią poważne zagrożenie i uniemożliwiają bezpieczne korzystanie z obiektu.
Policja i prokuratura prowadziły śledztwo w kierunku sprowadzenia zdarzenia, które mogło zagrażać życiu i zdrowiu osób lub mieniu, o czym mówi artykuł 163 paragraf 1 Kodeksu karnego. Według poczynionych ustaleń jako przyczynę pożaru podano wystąpienie awaryjnego stanu pracy instalacji elektrycznej. Według informacji przekazanych przez rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Aleksandrę Skrzyniarz, w toku śledztwa zabrakło danych, które wskazywałyby na umyśle podpalenie obiektu. W związku z tym 29 grudnia 2021 roku prokuratura wydała postanowienie o umorzeniu śledztwa.
W wyniku pożaru garażu stracili mieszkania na ponad rok
Ponad rok mieszkańcy bloku przy ulicy Górczewskiej czekali na możliwość powrotu do domów. Po pożarze z 16 października 2020 roku z użytku wyłączono 48 lokali mieszkalnych bloku przy ulicy Górczewskiej 181. Wydania opinia nadzoru budowlanego zdecydowania wskazywała na bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia osób, które w budynku pozostaną. Lokatorzy bloku zmuszeni zostali do poszukiwania tymczasowych lokali zastępczych. Jak się okazało, do domów powrócili dopiero na początku grudnia roku 2021.
Koszt prac remontowych miał wynieść blisko 7 milionów złotych, z czego tylko część tej kwoty pokrył ubezpieczyciel. Teraz za spłatę zaciągniętego przez wspólnotę kredytu, który miał zapewnić środki na uregulowanie brakującej kwoty, odpowiedzialni są mieszkańcy. W przeprowadzonym głosowaniu lokatorzy bloków zgodzili się na podniesienie w tym celu funduszu remontowego. Jak jednak zapowiada zarząd, spółdzielnia, opierając się o analizę prawną, będzie dochodzić niewypłaconych przez ubezpieczyciela środków na drodze sądowej.