Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej: Sąd przedłuża areszt dla oskarżonych o spowodowanie śmierci 37-latka

Na Trasie Łazienkowskiej wciąż toczy się głośne postępowanie sądowe, które dotyczy tragicznego wypadku z udziałem Łukasza Żaka. W ostatnich dniach sąd zdecydował o przedłużeniu tymczasowego aresztu dla Żaka i pięciu innych oskarżonych, którzy mieli utrudniać śledztwo. Kluczowe zeznania świadków przybliżyły nowe szczegóły dramatycznego zdarzenia.

Tymczasowy areszt dla oskarżonych

Łukasz Żak oraz pięciu innych mężczyzn pozostaną w areszcie tymczasowym jeszcze przez dwa miesiące. Sąd uzasadnia tę decyzję obawą o możliwość popełnienia przez nich kolejnych przestępstw oraz ich wpływ na przebieg śledztwa. Żak jest oskarżony o spowodowanie wypadku, a prokuratura twierdzi, że pozostali próbowali ukryć jego winę. Dodatkowo zarzuca się im brak udzielenia pomocy poszkodowanym.

Relacje świadków i nowe fakty

Podczas wtorkowej rozprawy sąd wysłuchał zeznań sześciu świadków. Jednym z najważniejszych był mężczyzna, który podróżował Trasą Łazienkowską tego felernego dnia. Opowiedział, jak widział pędzącego volkswagena arteona, za kierownicą którego siedział Żak. Świadek i jego partnerka, również przesłuchana, potwierdzili, że po wypadku natychmiast udali się na miejsce zdarzenia i przekazali nagranie z kamery samochodowej policji.

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej

Wrześniowe wydarzenia z 2024 roku na Trasie Łazienkowskiej wstrząsnęły mieszkańcami. Oskarżony o spowodowanie wypadku, Łukasz Żak, miał prowadzić samochód z prędkością aż 226 km/h, znacznie przekraczając dopuszczalną prędkość 80 km/h. W wyniku zderzenia z fordem focusem, którym podróżowała czteroosobowa rodzina, 37-letni Rafał P. zginął na miejscu, a pozostali członkowie rodziny zostali ranni.

Tragiczne skutki i zarzuty dla Żaka

Łukasz Żak przyznał się do kierowania pojazdem oraz nadmiernej prędkości. Przeprosił rodzinę ofiary i wyraził skruchę wobec innych oskarżonych. Żakowi, oprócz zarzutu spowodowania wypadku, prokurator stawia także zarzut złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, który obowiązywał w dniu wypadku. Grozi mu kara od 5 do 30 lat pozbawienia wolności, a jego sytuację komplikuje fakt, że wcześniej odbył karę więzienia za podobne przestępstwo.

Pomimo tragedii, postępowanie sądowe wciąż trwa, a mieszkańcy Warszawy z niecierpliwością czekają na jego zakończenie, chcąc poznać ostateczne rozstrzygnięcia w tej wstrząsającej sprawie.