„Szpiegowo” w ruinie – odzyskana posiadłość w opłakanym stanie

Dyplomacja rosyjska nie pozostawiła po sobie dobrego wrażenia. Przejęty niedawno budynek słynnego Szpiegowa, który latami służył rosyjskim ambasadorom, dziś bez zbędnej przesady można nazwać zdewastowaną ruderą.

Solidarnie przeciw agresji

O działaniach mających na celu przejęcie budynku zajmowanego dawniej przez dyplomatów Federacji Rosyjskiej informowaliśmy na początku marca. Kroki ku temu poczyniono zaraz po dokonaniu przez Rosję aktu agresji na tereny niepodległej Ukrainy. Władze miasta Warszawy natychmiast przyłączyły się do ogólnoświatowej akcji zrywania powiązań agresora z państwami zachodu. Wśród tych działań uwzględniono również odzyskiwanie zajmowanych przez niego posiadłości w granicach naszego kraju. Jedną z nich jest mokotowskie Szpiegowo, którego stan urzędnicy sprawdzali od poniedziałku 11 kwietnia. Na temat tego, co zastano wewnątrz budynku, wypowiadał się wiceprezydent Warszawy, Tomasz Bratek.

Wiceprezydent nie krył swoich podejrzeń i samonarzucających się wniosków. Jak przekazał, stan budynku nie przedstawia typowego dla porzuconych i zaniedbanych obiektów obrazu. W takich miejscach można oczywiście spodziewać się wybitej szyby czy odchodzącej z zawilgoconych ścian farby. Jednak stan poradzieckiej siedziby wskazuje wyraźnie, że ktoś działał tu z pełną premedytacją.

Dekapitalistyczna konspiracja

Do odkrytych na terenie obiektu miejsc należy słynny Club 100. W jego przypadku nie można już niestety mówić o żadnych reminiscencjach jego dawnego, osławionego luksusu. W porównaniu z komórkami mieszkalnymi prezentuje się on jednak zdecydowanie najlepiej z całego Szpiegowa. Mieszkania, które jeszcze kilka lat temu były w użyciu, dziś są pozbawione podstawowych elementów. Brak instalacji kanalizacyjnych, rury doprowadzające wodę wycięto. Ze ścian wyrwano kable elektryczne, wymontowano ramy okienne, połamano meble. Zdaniem wiceprezydenta Bratka jest to efekt celowego działania, które miało znacznie obniżyć wartość obiektu.

Według władz miasta na terenie obiektu do chwili pojawienia się komornika prowadzili działania zamaskowani, rosyjskojęzyczni mężczyźni. Radni uważają, że mogli być oni pracownikami ambasady Federacji Rosyjskiej lub wynajętymi przez nią pracownikami firmy ochroniarskiej. Być może to właśnie oni dokonali licznych zniszczeń w budynku przy Sobieskiego 100.