W Warszawie, na Bulwarach Wiślanych, doszło do tragicznego zdarzenia. 17-letni młodzieniec, który został zaatakowany nożem, nie żyje. Niestety, pomimo starań lekarzy, nastolatek zmarł w poniedziałek. Zadziwiające jest to, że śmiertelny cios miał zadać 15-letnia dziewczyna, znajoma ofiary. Sprawa przybrała na sile po tym, jak policja zatrzymała dwóch dodatkowych podejrzanych – obaj w wieku 19 lat. Wizerunki zatrzymanych osób zostały upublicznione przez policję, co spowodowało liczne spekulacje mediów na temat potencjalnego motywu tej zbrodni.
Do incydentu doszło wieczorem w piątek, 27 września. Młodzieńca dotkliwie raniono nożem w pobliżu wejścia do stacji metra Centrum Nauki Kopernik. Stan 17-latka był tak krytyczny, że natychmiast skierowano go do szpitala. Tymczasem sprawcy uciekli z miejsca zdarzenia.
Pomimo wysiłków medycznych, życia chłopaka nie udało się uratować. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, poinformował o śmierci nastolatka w poniedziałek.
W sobotę rano, policja zatrzymała trzy osoby powiązane z piątkowym atakiem – 15-latkę oraz dwóch młodych mężczyzn w wieku 19 lat. Z ustaleń śledczych wynika, że to właśnie młoda dziewczyna mogła zadać ofierze śmiertelny cios nożem.
– Policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu na Ursynowie zatrzymali 15-latkę. Z kolei w powiecie wołomińskim dwóch 19-latków zostało aresztowanych. W miejscu zamieszkania jednego z podejrzanych policjanci odnaleźli nóż, który prawdopodobnie został użyty podczas zbrodni – przekazała policja.
15-letnia dziewczyna została umieszczona w zakładzie poprawczym o zaostrzonym rygorze decyzją sądową. Nie wyklucza się, że może być sądzona jako osoba dorosła. Na chwilę obecną jest oskarżona o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, ale zarzut ten prawdopodobnie ulegnie zmianie w związku ze śmiercią 17-latka.